czwartek, 2 listopada 2017

Drobiazgi...

Dzieciństwo.
Urodziłam się w Warszawie 8 marca 1944 roku.
Powstanie przeżyłam w piwnicach gdzie najczęściej przebywała moja mama ze mną.
Przeszłam z rodzicami przez obóz w Pruszkowie po wysiedleniu z Warszawy.
W wózku spędziłam cały czas gdy moi rodzice, głodni i wymęczeni, podążali do Lublina.
Jakim cudem nie zostali wywiezieni do jakiegoś obozu zagłady... nie wiem.
Nigdy nic na ten temat nie mówiono u mnie w domu. Dopiero gdy byłam dorosła kilka rzeczy, przy różnych okazjach odkrywało się przede mną. To mama czasami coś wspominała. 
Tak niewiele, że nie wiem nic do tej pory, o jej rodzicach. Ani o ojcu mojego ojca. 
Matkę ojca widziałam dwa razy w życiu, raz w Sycowie, gdy miałam chyba pięć lat i raz w Sopocie, gdzie mieszkałam u jej córki, a siostry ojca. Miałam wówczas dziesięć lat. 
Ale o tym opiszę w odpowiednim czasie. Na razie staram się przypomnieć sobie fakty najdawniejsze.

Mieszkamy w Sycowie niedaleko Wrocławia.
Pojechaliśmy tam w grudniu 1945 roku. Kilka miesięcy po zakończeniu wojny...


Mam 2 lata.
To jest moje pierwsze zdjęcie. Zrobione w czasie kuligu.
To jest najstarsze moje wspomnienie z dzieciństwa.


Przede mną ogromne sanie ciągnione przez konie. Do sań przyczepione saneczki drewniane.
Na jednych z nich siedzi moja mama trzymając mnie w ramionach.

Czuję zimno, słyszę krzyki radosne. Nie wiem czy mi się to podoba.

Następny obraz, to wielka sala, ciepło tam jest i jasno.
Siedzimy za stołem, ja na kolanach mamy, i prawdopodobnie zmarznięte rączki wkładam w dekolt sukienki maminej. Czuję ciepło i miękkość ciała, zasypiam.

I potem różne migawki, nie zawsze wiem ile mam lat.
Tu pewność, bo brat urodził się w kwietniu, trzy lata po mnie. Ja urodziłam się w marcu.

Widzę siebie, przed ogromnymi drzwiami pokoju w którym brat przychodził na świat. 
Drzwi składały się z dwóch części, klamkę widzę nade mną. 
Stoję i wołam mamę. 

Następny obrazek: jestem w pokoju sypialnianym, obok łóżka w którym leży mama. 
Wiem że gdzieś jest dzidziuś... ale go nie widzę. Mama ma dać mu mleko ściągnięte z piersi...
Upieram się i też chcę spróbować. I próbuję je. Pamiętam smak słodki i jakiś mi nie znany. Jestem zazdrosna.
Chyba to było pierwszy i ostatni raz... bo nie pamiętam już nic związanego z oseskiem.

Widzę siebie z innymi dziećmi, biegamy po ulicy, a za nami mój brat, ma prawdopodobnie 2 lata, ja pięć.
Koniecznie chcę się pozbyć brata, i pamiętam że nie jestem w stanie tego zrobić, bo mam się 
nim opiekować. Mimo to, próbuję go przekonać żeby wrócił do domu. Nie zdaje się to na nic... chodzi za nami bez przerwy.

Dopiero teraz uświadamiam sobie jakie stresy musiałam przeżywać, gdy po urodzeniu brata, oddzielono mnie od mamy na całe dnie, bo znalazłam się w przedszkolu do którego nikt mnie nie odprowadzał. Chodziłam samodzielnie. I bałam się wychowawczyni, mówiono o niej "niemra".

Ale pobyt w przedszkolu dobrze wspominam. 

Migawki:
Bawię się w księżniczkę i księcia, z kolegą w którym się kocham!
Coś niebywałego, pamiętam co czułam wtedy do niego.

Wyglądałam tak: druga z lewej, patrząc na zdjęcie, z wiankiem na głowie to ja, nade mną nasza pani, to jej się bałam.

Wianek uplotła mi mama, sukienkę uszyła też.
W koszyku miałam kwiatki polne, nazbierane gdzieś na łąkach.