piątek, 9 grudnia 2022

Moje prace ręczne 11

 To już ostatni post ze swetrami. 

Chyba żebym znalazła jeszcze coś...





Moje prace ręczne 10

 Jeszcze kilka zdjęć moich rękodzieł. Z taką samą pasją, uczyłam się programów graficznych. W tym wypadku, wszystkie prace od początku, mam umieszczone w Blogu.

Szkoda że tak mało zdjęć moich swetrów. Oczywiście mam też mnie w swetrach... ale to nie to samo! Chyba żebym te swetry wycięła ze zdjęcia? Pomyślę...

Tu sweterek dziecinny i kostium haftowany wzorem kaszubskim. 


Ten sweter zrobiłam dla siebie. 



Płaszcz córki i sweterek syna.

I takie różne warianty swetra reglanowego.



I jeszcze inny model.
I
Gdybym znalazła jakieś modele, to dokleję, na razie to wszystko. 


poniedziałek, 5 grudnia 2022

Moje prace ręczne 9

 To będzie prawdopodobnie ostatni post pokazujący moje prace ręczne. 

Tym razem... różności.

Dwa haftowane.



Prosty, mogłam oglądać telewizję, trykotując.


Scieg specyficzny.


Szkoda że to zdjęcie nie bardzo udane.  Trzeba by zrobić je jeszcze raz, Sweterek mam do tej pory...



niedziela, 4 grudnia 2022

Moje prace ręczne 8

 Jak widzicie, robiłam różności, ucząc się wzorów i skrótów po francusku, robiłam coraz bardziej skomplikowane swetry.


Drobiazgowe...


Płaszcze też...


I dla całej rodziny...



Moje prace ręczne 7

 Powklejam zdjęcia moich swetrów... i na razie zakończę ten temat. 

Ten sweterek prostym ściegiem robiony, z wełny niebiesko-złotej cieniutkiej. Na co dzień był noszony bez tej kryzy

Kryza trykotowana ze złotej nitki, na okrągłym drucie, bez szycia. Służyła do upiększania sweterka, w nagłej potrzebie.


A takie sweterki robiłam dla koleżanek. Ten pierwszy, ma haftowane kwiaty na ramionach


A te dwa proste, z różnych wełen. Nawet sobie też zrobiłam taki, tylko bez wzoru, czarno-srebrny, i naszyłam na niego takie srebrne cekiny. Które potem odprułam, i przyszyłam na wierzchu rękawów. Dzięki temu powstawał zróżnicowany sweterek wieczorowy.



To jest właśnie ten sweterek wieczorowy, w pierwszej odsłonie.


sobota, 3 grudnia 2022

Moje prace ręczne 6

 Trwało to trochę, ale mam jeszcze jeden wzór swetra. To jest ten po prawej granatowo-biały.


Zrobiłam go tylko dla siebie, bo był nie do wycenienia. 

To jest oryginał... model z katalogu Phildar.


Tu jest ogólny opis sposobu wykonania.


A tu wzór żakardu.


Był okres gdy chciałam tworzyć wzory samodzielnie. Czasem coś bardzo prostego udawało mi się rysować ale skończyło się na prostych.

Gdy poznałam programy graficzne, był moment, że tworzyłam, na podstawie tuto takie obrazki:


I w takim momencie myślałam o wzorach do trykotowania. Tylko było już za późno... nie trykotowałm już od kilku lat!!!

I nie bez powodu, rysowałam takie wzory... tylko już nie wprawadziłam ich w życie.




Wszystkie znajdziecie w moich pracach. 




czwartek, 24 listopada 2022

Prace wykonane w Ai 2066

Wszystkie kwiaty narysowane w Ai, miseczka narysowana w AD i wszystko zmontowane w AD.

Detale można znaleźć w odpowiednich rubrykach.



 

wtorek, 22 listopada 2022

Drobiazgi...

 Ramkę można znaleźć w Ramkach... zdjęcie moje z czasów tanecznych, opracowałam dawno temu prawdopodobnie w Ps.

Zmontowałam w AD... tak właśnie się czuję po tych wszystkich wysiłkach fizycznych, radośnie i lekko... tanecznie!

Muszę zająć się na nowo fotografowaniem w jakiś inny sposób swetrów które jeszcze mam, bo te dawne fotografie są trudne do montowania. Jak wszystkie prace... to potrwa.


niedziela, 20 listopada 2022

Drobiazgi...

 To dopisałam trochę później tego samego dnia: 23.03.22r


Dopisuję po jakimś czasie, specjalnie osobno, bo to też jest ważne u mnie.

Wiecie że żyję na opak, jem jogurt lub owoc z jogurtem o 16 godz. 

Zasypiam o 19 lub 20. Bardzo rzadko później, jak coś czytam ciekawego.

Ale zawsze!!! wstaję o 2 lub 3 rano. Tylko czasem o 4 rano.

O piątej biorę lekarstwo kontra ciśnieniu. To jest ważne!

Bo przed lekarstwem nie mogę jeść, więc piję tylko wodę ciepłą z cytryną. I tak wytrzymuję do piątej!!!

Czasami jest ciężko wytrzymać, jestem głodna, bo przecież jadłam o 16 poprzedniego dnia! To jest moment najtrudniejszy, ale do wytrzymania!

O 5 godz. lekarstwo i kubasek cykorii- tu jest doskonała cykoria do picia- z mlekiem i wodą pół na pół!

Piszę o tym bo nie mogę pić kawy i nawet herbaty, zresztą jestem kompletnie odzwyczajona od lat, tu pije się wodę.

Piszę o tym bardzo dokładnie, bo może właśnie te przerwy w jedzeniu pomogły?

Po tym napoju mleczno-wodnistym, mam przerwę do 6 godz.

I dopiero między 6 a 7 godz. Jem śniadanie jak dla drwala!!!

To jest najbogatszy posiłek. Pozwalam sobie na co mi przyjdzie ochota. Ale właśnie ostatnio, jest to połowa porcji jaką rąbałam do tej pory!!!

Myślę że wszystko ma jakieś znaczenie. 


Więc gdy parę lat temu, dyskutowałam z doktorką, która dodatkowo ma specjalizację WYZYWIENIE, obgadując różne możliwości, nakazy i zakazy... dokładnie poznałam co i jak robiłam źle całymi latami, ale nawet jak coś zmieniałam, to nie robiłam tego całościowo, tylko jak mi to odpowiadało.

 A na koniec, miałam kategoryczny zakaz jedzenia pewnych rzeczy, i to zawsze, próbowałam złagodzić. Moje wizyty u doktorki to było całe kino, ale potem ona czuła się odprężona. Bo tak się nie śmiała z nikim!

Ale ja uwielbiam wyzwania, jestem niesamowicie uparta, to wiecie, i nieprawdopodobnie zdyscyplinowana.

Więc jak straciłam pierwsze kilogramy... to przeanalizowałam co się zmieniło i trzymam się tego kurczowo!

Nie ulegam zewom półek sklepowych. Potrafię przejść koło słodyczy bez cierpienia fizycznego, i z coraz większą przyjemnością kontempluję moją sylwetkę!

W ubraniach nie widzianych na mnie od wielu lat!!! Bo bez ubrania to jednak ruina!



ps: dopisuję dzisiaj... zostało mi tylko lekarstwo kontra ciśnieniu, ale tylko połówka. Jeżeli tak będzie w grudniu, to przestanę go zażywać! To jest ważne!!! Nie dyszę, wchodzę na piętro  kilkakrotnie bez obawy, że na górze padnę, i nawet przesadzam czasem... ale to tak przyjemnie, gdy można...!

Niestety wiek robi swoje, czuje się to w kościach... i na to poradzić się już nie da! Trzeba sobie radzić jak się da...

Drobiazgi...

Tak pisałam 23.03.22r.

No właśnie, był okres, gdy jeszcze nie ważyłam 85 kg, tylko 72. Cały tydzień coś robiłam. 5 dni w tygodniu chodziłam z grupami ludzi po dwie godziny dziennie co najmniej.

I dwa razy w tygodniu, uprawiałam Tai-Chi. 

Nie schudłam ani kilograma, tylko sobie poprawiłam sylwetkę, już trochę zmienioną odkładającym się tłuszczem!

Przyszedł moment że przestałam się przejmować, i tyłam wolno ale ciągle. Zatrzymałam się na 85kg i zaczęłam się martwić... co nic nie dawało... aż do tej zarazy która na nas spadła.

Nie wiem czy to psychologiczne, czy to  cierpienie z powodu niemożności chodzenia bez zadyszki, czy to fakt brania regularnego lekarstwa przeciw wysokiemu ciśnieniu, czy fakt znalezienia się w szpitalu nagle, bo mi ciśnienie skoczyło tak że ledwo udało mi się zadzwonić po karetkę, i otworzyć drzwi... przed stratą przytomności... 

Miałam kłopoty, ledwo dyszałam...

Nie mogłam schudnąć, a wydawało mi się że robiłam wszystko w tym kierunku...!

Aż do zarazy i dwóch zastrzyków! Po nich straciłam apetyt!

Nie będę opisywała problemów zdrowotnych, ale byłam zmuszona.

Plus zastrzyki dwa... i naprawdę, nie chciało mi się jeść po drugim!

Nie wychodziłam z domu, tyle co do ogrodu ściąć trawę... co zabierało mi dwa lub trzy dni, A trawnik ma tylko 300 metrów. Ledwo dychałam, ledwo się ruszałam.

We wrześniu miałam wizytę u lekarki, i nie przyznałam jej się że zaczynam chudnąć. Nie bardzo wierzyłam własnym oczom. 

Po trzech miesiącach, widziałam ją drugi raz, bo to wizyta regularna co trzy miesiące. I właśnie w grudniu, zważyłam się u niej, i pani doktor, zasępiła się, a ja cała w skowronkach starałam się ją przekonać, że o tym marzyłam od lat! Straciłam wówczas 10 kg!!!

Ona kazała mi zrobić badania krwi i różne inne przed następną wizytą.

No i jestem teraz w sytuacji gdzie powinnam ją zobaczyć z wynikami badań i uśmiechniętą gębusią, ale jej nie ma i chyba będę musiała zmienić doktora? No nie wiem... może wróci...!

Teraz ważne: gdy tak po szczepieniu drugim nie miałam apetytu, to robiłam sobie zupy polskie, znacie je, tylko moje są bardziej zawiesiste, bo wkładam do nich więcej jarzyn, czy kaszy, czy ogórków plus jarzyn. Nie dodaję nigdy śmietany, tylko jogurt biały, i to już od lat, nie dodaję tłuszczu.

Robiłam też i dalej jest to podstawa, zupy francuskie, w takim specjalnym blenderze, wrzucam warzywa te co mam pod ręką, i po dwudziestu minutach mam zupę-krem! Bardzo gęstą! I też dodaję do niej jogurt!

I jem te zupy jako danie osobne, Nic po niej nie da się wrzucić na ruszt, bo te zupy są syte!!!

Tak jak myślę sobie, to: chleba prawie nie jem, tłustych serów też nie, jeden deser jakiś, i tylko  rano, dużo jarzyn w różnych wersjach, raz lub dwa razy mięso w tygodniu, reszta ryby i jajka, jak tam podejdzie. No i owoce, nawet dwa razy dziennie, staram się wybierać te mniej słodkie, ale to nic nie znaczy, jem też te słodkie, tylko mniej. Ale to robię już od lat, nic nie zmieniłam w nawykach.

Ogólnie jem połowę mniej jak dawniej!!! Tak było w czasie braku apetytu!

ps: Wyszłam wczoraj do ogrodu zobaczyć co jest do zrobienia, i już nie mogę się doczekać kiedy zmierzę się z kosiarką!!! To będzie sprawdzian najlepszy, bo w zeszłym roku myślałam że się wykończę!

Dziewczynki okrąglutkie, starość jest okropna, ale w momencie gdy się odzyskuje sylwetkę tak dawno straconą z oczu... wraca chęć do życia i odzyskana energia dodaje otuchy. 

Dopisuję dzisiaj: z kosiarką się zmierzyłam, i okazało się, że pierwszy raz skosiłam trawę na dwa razy... a miesiąc później, za jednym razem skosiłam wszystko!!! I to wówczas, prawie bez zadyszki. Teraz robię to za jednym razem, śpiewająco!!! Warto było?

Nie zapomnijcie, że teraz jest mi ciężko, bo mam apetyt, i muszę uważać żeby nie utyć... a jednak przybrałam 5kg i ważę 70kg.

Staram się bardzo... bo mam ciśnienie wyregulowane, nie mam cukru we krwi i energię, która mnie myli, bo robię rzeczy, na które, może nie powinnam się porywać... bo potem odpoczywam wykończona... fizycznie tak, ale moral mam stuprocentowy! Napiszę o samopoczuciu, gdy skończę za kilka miesięcy 79 lat!



Drobiazgi...

Tutaj opowiem historię mojego schudnięcia. Napisałam to 22.03.22r.

A ważne dla mnie to było niezmiernie, ponieważ źle się czułam już, wszystko mi dolegało... i nagle, trzeba było się szczepić kontra covidowi.

Zaszczepiłam się, pierwszy i drugi raz... i tu zdarzyło się coś, niespotykanego. Straciłam apetyt!!!

Dziwne?... pewnie, nawet przerażające w pierwszej chwili, ale gdy zauważyłam, że nie mam podwójnego podbródka... natychmiast się zważyłam! Straciłam 4kg!!! 

To był początek...

A od lat walczyłam z nadwagą! Nie jadłam kolacji, kończyłam o 16, jogurtem. Starałam się ograniczyć słodkie, jadłam owoce mniej słodkie. Starałam się... ale to co przybrałam przez lata, trwało, nie byłam w stanie stracić oponek w talii i podwójnego podbródka, przez trzydzieści lat!!!

Tyłam spokojnie, co roku trochę, jeszcze w 2008 roku, gdy przyjechałam do Polski ostatni raz, ważyłam 78 kg! Ale do zeszłego roku, radośnie nabierałam ciałka, aż doszło do 85kg!

Rodzinne... powiedziałam sobie, i pomyślałam, że jednak ciężko było mojej mamie, bo ważyła 90kg, i była niższa ode mnie. 

A ja... ledwo chodziłam, trawnik kosiłam na trzy razy, wkleję wam to co napisałam gdy opisywałam moje problemy z tuszą!

Na razie, to w jaki sposób napisałam zawiadamiając o schudnięciu. W następnym poście wkleję resztę, ewentualnie coś tam dopiszę...

Każdy drobiazg jaki wklejam, jest narysowany przeze mnie, i można go znaleźć w odpowiedniej rubryce. Ten narysowałam w Ai. 


 ps: Dla tych którzy się odchudzili i nabrali wigoru. I dla tych którzy próbują... i nie dają rady, ostatnia wiadomość:

W ciągu dziewięciu miesięcy straciłam 20 kg!!! c22 

Nie tylko chodzę w tempie jak przed wielu laty, to potrafię nawet truchtać.

Nie macie pojęcia jak się dobrze czuję!!!

I przypominam sobie jak ciągnęłam walizkę do samolotu ważącą 20 kg!

I to samo nosiłam na sobie przez 10 lat!

A wcześniej 10 kg więcej. Bo to zwiększało się z wiekiem.

Nadwagę zaczęłam po trochu już trzydzieści lat temu! Kilogram po kilogramie aż do 85 kg!!!