czwartek, 18 stycznia 2024

Drobiazgi...

To jeszcze nie koniec... i potrwa trochę.

Zasypane samochody, ulice rozjeżdżone i śliskie, chodniki nie oczyszczone.

Od dwóch dni jesteśmy zablokowani w domu. 

Ciasnym i do tego zawalonym torbami wszelkiego rodzaju, wypełnionymi dobytkiem.

To nie są podarunki, to jest przetransportowany dobytek z jednego domu do drugiego!

Niespodziewanie...? Nie... 

Tylko Osoba przenosząca te torby i zwalająca je byle jak, ciężko usiadła na fotelu... przykleiła smartfona do ręki, i sprawdzała co i jak!

Gdy udało mi się zainteresować nieprzytomną ze zdenerwowania, Osobę... potoczyła się opowieść, wspomnienia przeplatały się z teraźniejszością, żal za stracony czas, wściekłość na nie zareagowanie wcześniejsze...

I tak się dzieje od kilku dni.

Od czasu do czasu udaje mi się się wyegzekwować jakieś działanie. 

Udało mi się podtrzymać pomysł, posegregowania przyniesionych rzeczy. I dzisiaj od 2 rano.. pralka pracuje, suszarka suszy, ja odpoczywam i piszę, bo za dwie godziny, trzeba będzie stawić czoła...?

Nie wiem jeszcze, czy będzie to podtrzymywanie na duchu czy zachęcanie do działania?

Nie-wesołe jest życie staruszki... ale interesujące!