Samo życie...
We wtorek pojechałam do Miasta i poszłam do Banku. Tylko tam są dystrybutory automatyczne!
I jak myślicie...?
Oczywiście wszystkie były nieczynne! Powiedziano nam, że może jutro przyjedzie technik.
Pomyślałam... nie przyjedzie... wszędzie są manifestacje, pewnie będzie zablokowany.
Zawiedziona wróciłam do domu!
W środę padało tak, że nie pojechałam nigdzie.
Pojechałam w czwartek. Mimo że padało!
Przyjechałam do Miasta wysiadłam z samochodu i przestało padać. Parasol wzięłam ze sobą na wszelki wypadek. Niepotrzebnie... nie padło!
W Banku nie było ludzi, pobrałam pieniądze przy pomocy pracownika banku, i bardzo zadowolona wracałam do samochodu. Mijały mnie grupki osób, ubranych w pomarańczowe i w innych kolorach kamizelki nałożone na kurtki. Sporo młodzieży i emerytów.
Wybrałam sobie dzień, w którym manifestacja miała się odbyć w Mieście.
To dlatego nie mogłam znaleźć miejsca na parkowanie.
Ale przypomniałam sobie jak się pobiera pieniądze w dystrybutorze, bo do tej pory, nie było mi to potrzebne, płacę kartą od lat.